Fundamentalna rola indywidualnej więzi z Bogiem

 

Nasza cywilizacja rozgrywa się na wszystkich możliwych poziomach życia, począwszy od osobistego, a skończywszy na ogólnoświatowym. Zło pojawiło się na samym początku historii, gdy ludzkość wyszła poza poziom indywidualny. To, co stało się między dwojgiem pierwszych ludzi a ich opiekunem Archaniołem zapoczątkowało zło. Dokonało się ono na poziomie współzależności między nim a mężczyzną i kobietą. Po tym wydarzeniu wszystkie następne poziomy cywilizacji: rodzinny, plemienny, narodowy i światowy były już tworzone w złym świecie pod zwierzchnictwem Szatana. Na razie nie ma lepszego wytłumaczenia, dlaczego zło tak uparcie towarzyszy ludzkości, która pragnie szczęścia i pokoju.

W takim razie tylko poziom indywidualny, gdy Adam symbolicznie przechadzał się po Ogrodzie Eden w towarzystwie Stwórcy, ma w sobie pozostałość oryginalnej obecności Bytu Pierwoistnego. Dlatego essenceizm proponuje proces zbawienia oparty na indywidualnej pracy „misjonarzy–obieżyświatów”. Sposób wprowadzenia tej koncepcji został opisany w czwartej książce o moim systemie. Jej podtytuł to „Wizja nie z tego świata”. Tam właśnie przedstawiłem tych, którzy jako jedyni mogą uwolnić się spod władzy Szatana i zacząć nauczać o zbawieniu kończącym istnienie zła. Stwierdziłem tam, że ci ludzie powinni najpierw nauczyć się naśladować Jezusa Chrystusa. To rodzaj drogi samotności, którą On doświadczył, nawet gdy już miał wokół siebie apostołów. Widać zresztą, że szkolił ich, aby, tak jak On, poszli w świat i nauczali Jego ewangelię. Nie mieli tworzyć zborów, kościołów i świątyń, tylko przebywać wśród ludzi i nauczać, tak jak to robił ich Mistrz, Pierwszy Obieżyświat. On dobrze wiedział, że Szatan wciąż panuje nad światem. Stąd rozbudowa chrześcijaństwa rozprzestrzeniająca zbiorowe struktury na poziomach pozostających pod kontrolą Szatana musiała z czasem doprowadzić do jego stopniej degradacji.

Essenceizm potwierdza ewidentny fakt, że wizja Jezusa Chrystusa oparta na koncepcji Królestwa Niebieskiego pochodzącego od Stwórcy, nie została zrealizowana. Na dodatek, według tego systemu, może nie dojść do tego, dopóki nie zmienimy naszej złej rzeczywistości, która zaczęła się od tragicznych wydarzeń na samym początku historii ludzkości. Oczywiście wielu ludzi tak o tym nie myśli. Uważają raczej, że bez względu na to, co stało się na początku naszych dziejów, świat dalej rozwija się tak, jakby nic specjalnego się nie stało. Po prostu tak miało być, choć wierzący dodają, że takie były plany Boże. Zresztą najczęściej nie zastanawiamy się na tym, czy rozwój świata powinien przebiegać inaczej.

Warto jednak wyciągnąć z tego wnioski. Essenceizm wykazuje, że na samym początku dziejów ludzkości koncepcja Stwórcy zatrzymała się w miejscu i od tego czasu nie posunęła się do przodu. Nastąpił bowiem zupełnie inny rozwój naszej cywilizacji, który został zainspirowany przez „złego ojca ludzkości”. Dlatego essenceizm nazywa nasz świat piekłem, choć nie widać, żeby wokół nas biegały diabły z widłami.

Zatem na samym początku historii zatrzymała się sfera dobra i zaczęła się tworzyć sfera zła. Od tego czasu ludzie sterowani duchowo przez siły zła zaczęli budować obecną cywilizację, w której powstał poziom rodzinny, pokoleniowy, społeczny, narodowy itd. Na tych poziomach istnieje już od początku inna rzeczywistość niż Boska. Jest tak dlatego, że Stwórca współdziała tylko z rzeczywistością wytworzoną przez Niego samego, a ta dotyczy tylko indywidulnej duchowości człowieka. Jedynie dzięki temu, że mamy osobę duchową zrodzoną przez Niego, istnieje wciąż wątły poziom świadomości istnienia „czystego dobra” pochodzącego od Stwórcy. Pomimo ogromnego wysiłku Jezusa Chrystusa koncepcja idealnego świata pozostaje wciąż na poziomie indywidualnym.

Chciałbym teraz jeszcze raz przeanalizować koncepcję Jezusa pod kątem jej zrozumienia przez ewentualnych „obieżyświatów”. Jezus zaczął czterdziestodniowy post na pustyni, rzucając Szatanowi wyzwanie do pojedynku. Musiał to zrobić, aby udowodnić wyższość Syna Bożego nad upadłym Archaniołem. Oczywiście Jezus „startował” z zupełnie innej pozycji niż my, gdyż nie miał w Sobie upadłej natury. My, mając ją, możemy jednak skorzystać z pomocy Syna Bożego i jego indywidulnego zwycięstwa nad dawnym Archaniołem Lucyferem. Trzeba po prostu o tym powiedzieć Jezusowi, bez jakichkolwiek formuł modlitewnych: „Jezusie, Synu Boży, chcę zbawić ten świat od zła, a więc bądź ze mną, prowadź mnie według Swej woli. Wiedz, że robiąc to, muszę stanąć, tak jak Ty, do pojedynku z Szatanem. Bądź stale ze mną i wspieraj mnie”. Zresztą tak też robił sam Jezus, zwracając się do Swego Ojca, Tego samego, który jest też naszym Ojcem. Stąd w obecnej sytuacji, z uwagi na naszą upadła naturę, najlepiej skorzystać z pośrednictwa Syna Bożego. Dla dodatkowego wsparcia dobrze jest mieć kontakt ze swym aniołem stróżem. Bez wątpienia każdy go ma. Wystarczy nadać mu imię i stale się tak do niego zwracać. O obecności przy każdym z nas anioła stróża pisałem już w swoich poprzednich opracowaniach. Ten fakt wynika logicznie z koncepcji stworzenia dokonanego przez Byt Pierwoistny. Warto zatem prawidłowo zrozumieć Jego istnienie oraz związane z nim istoty wspierające Jego dzieci, aby nie czuć samotności.

Zatem modlitwa do Boga lub wzywanie dobrych sił ze świata duchowego w sprawach wyższych niż poziom indywidulny mogą nie mieć logicznego uzasadnienia. Zwłaszcza dotyczy to spraw światowych, narodowych, gospodarczych lub politycznych. Dla przykładu wołanie do Boga, aby wyzwolił jakiś naród spod okupacji wrogiego reżimu, nie ma sensu. Dotyczy bowiem stanu całkowicie sprzecznego z Jego koncepcją, czyli stanu zła, o którym On nic nie wie. Nasza rzeczywistość jest zatem inna niż w planach Stwórcy. Dlatego prawdziwego szczęścia nie możemy doznawać na poziomach wyższych niż indywidualny, a nawet i na nim stan tego uczucia jest ograniczony i przemijalny. Widać to na przykładzie szczęśliwego zakochania się lub osobistego doznania szczęścia.

Reasumując: poziom działania Opatrzności Bożej, czyli poziom poznawalnych przez nas praw Bożych prowadzących wszytko do doskonałości, dotyczy na razie tylko poziomu indywidualnego. Jedynie na nim może bazować ludzka sfera dobra. Dopiero potem wywiera ona wpływ na inne poziomy życia ludzkości.

Ta zasada powinna towarzyszyć „obieżyświatom”.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ESSENCEISM – system badawczy dla określenia Pierwszej Przyczyny