Tworzenie wyimaginowanych bogów

Słowo wyimaginowany w religii nie zawsze powinno być traktowane pejoratywnie. Nie chodzi o negatywne określenie zjawiska wyobrażania sobie czegoś, co może być inne niż w rzeczywistości. Chodzi raczej o stwierdzenie, że w ten sposób ludzie realizują swoje marzenia i nadzieje. Właściwie w naszej wyobraźni mogą powstać różne wizje, objawienia, przewidzenia, olśnienia i tym podobne osobiste przeżycia duchowe. Ponieważ mają zwykle charakter indywidualny, to w pierwszej kolejności służą tylko tej osobie, która je doznaje. Zatem trudno jest określić je komuś z zewnątrz. Nie wiemy, czy są prawdziwe czy nie. Dlatego nie dotyczą one nauki, ale wiary.

Wiadomo, że wiarą zajmuje się religia, a nie nauka. Religie tworzą ludzie. Różni ludzie. Są czasem wśród nich bardzo otwarci duchowo, którzy odczuli pewne stany niemieszczące się w naukowym rozumieniu. Problem zaczyna się wtedy, gdy te osoby, nie zważając na to, że jest to ich indywidualne przeżycie, próbują je narzucić innym ludziom. Tak dzieje się często, gdy propagowanie swojego osobistego przeżycia uznają za życiową misję. Nie biorą wówczas pod uwagę faktu, że ich ograniczone lub indywidulne poglądy mogą prowadzić do bardzo fałszywych ocen rzeczywistości.

Ludzie mający metafizyczną wizję tego, co nas otacza, są często niezrozumiani. Zdarza się jednak czasem, że trafią na osoby poszukujące prawd pozazmysłowych i przyjmujące ich przeżycia za prawdę objawioną. Od momentu, gdy dana osoba doznała jakiegoś nadzwyczajnego przeżycia i otrzymała wsparcie od kibicujących jej wiernych, może powstać u niej przekonanie, że ma nadzwyczajną misję. W kolejnym kroku, gdy uzna ją za tak ważną, że musi ją głosić w całym społeczeństwie, pojawia się potencjalny początek czegoś, co można nazwać posłannictwem lub nową misją religijną. Wówczas wystarczy, że znajdzie posłuch nawet wśród niewielkiej grupy ludzi, to następuje możliwość pojawienia się nowej religii. Potem sprawy toczą się według znanego w historii ludzkości schematu powstawania różnych wyznań. 

Bóg wyimaginowany nie od razu pojawia się w mentalności osoby głoszącej swoje objawienie. Rozpoczęcie konkretnej misji religijnej powoduje, że pojawia się szereg pytań, na które musi odpowiedzieć ta osoba, która doznała przeżycia. Nazwijmy ją założycielem nowego ruchu religijnego. Właśnie od tego założyciela pierwsi jego zwolennicy wymagają rozszerzenia wiedzy o przyczynach i celach doznanego przeżycia lub objawienia. Wymagają też często spisania tych przeżyć, co prowadzi do powstania zalążków tak zwanych świętych ksiąg. W ten sposób zaczyna się tworzenie wyimaginowanego boga, który pasuje zarówno założycielowi, jak i jego zwolennikom. Będzie to bóg na obraz i podobieństwo człowieka.

W zależności od cech swojej osobowości założyciel może pozostawać osobą skromną, podczas gdy jego zwolennicy nagłaśniają jego objawienie na forum publicznym. Jeśli założyciel jest silną, ambitną osobowością, to sam zaczyna wszystkim rządzić. Pomimo że głoszenie nowego boga nie jest łatwe, to trudności raczej wzmacniają i konsolidują nowopowstające wyznanie religijne. Z czasem taki nowy bóg może uzyskać sporą liczbę zwolenników.

Jak zatem rozumieć pojęcie boga wyimaginowanego?

Odbywa się to przede wszystkim w sferze pragnień lub marzeń. Ponieważ my nie znamy właściwej prawdy o wszechświecie, to wyimaginowany bóg musi być wszystkowiedzący. Ponieważ my nie możemy być obecni w wielu miejscach na raz, to ten bóg musi być wszechobecny.  Jeśli my nie widzimy wielu rzeczy, to musi on wszystko widzieć. Skoro my nie potrafimy dokonać wielu rzeczy, to musi być wszechmocny. Ponieważ boimy się śmierci, to nasz bóg musi być nieśmiertelny i wieczny, a na dodatek również nas powinien obdarzyć swą nieśmiertelnością. Nie dajemy sobie rady ze złem, a nawet jesteśmy czasem bezsilni wobec niego, to nasz bóg musi być sprawiedliwy, karać złych ludzi, ale w końcu zbawić wszystkich od zła. Skoro my potrzebujemy pomocy, to bobry bóg powinien nam pomóc. I tak dalej… i tak dalej…

Jak bardzo tacy bogowie różnią się od Prawdziwego Boga? Można to określić, gdybyśmy mogli porównać ich cechy z koniecznymi przymiotami Boga. Podanie tych przymiotów powinno złożyć się na pojęcie Bytu Pierwoistnego opisywanego przez essenceizm. Niestety wyznania religijne nie są zainteresowane zmianą wizji swoich bogów, a więc tacy wciąż istnieją.

Posłużę się teraz przykładem chrześcijaństwa, które znam najlepiej. Jezus Chrystus jako człowiek został uznany przez większą część ludzkości za postać autentyczną i z tym nauka nie ma problemu. Jednak chrześcijanie traktują Go również jak Boga. Nauki Jezusa zostały spisane w Nowym Testamencie i są uznane jako wypowiedziane przez Niego samego. Czytając te w miarę pieczołowicie odtworzone teksy, ma się wrażenie, że obecne w krajach rozwiniętych chrześcijaństwo ma niewiele wspólnego z Jego wypowiedziami. Przeszło ono przez takie wydarzenia jak współrządzenie z królami, cesarzami i różnymi, często krwawymi władcami. Gromadziło liczne dobra materialne, co zaowocowało ogromnym bogactwem i prestiżem społecznym. Uczestniczyło także w wojnach krzyżowych, inkwizycji i nawracaniu mieczem. To wszystko misi być właściwie ocenione. Essenceizm, badając stan chrześcijaństwa, przyjmuje fakt braku upadłej natury w osobowości Syna Bożego, ale nie może przyjąć takiego założenia wobec Jego apostołów i uczniów. To oni i ich następcy przekazywali nam nauki swego Mistrza. Jeżeli rzeczywiście Szatan przez upadłą naturę ma wpływ na postępowanie ludzi, to taka sytuacja musiała wpłynąć na jakość i siłę przekazu nauk Jezusa. Przez liczne wieki wybrani ludzie wiary rozwijali nauki chrześcijańskie, co spowodowało bardzo wyraźne odejście od „czystych” nauk założyciela tej religii. Dziś słowa Jezusa o miłości bliźniego, o nie gromadzeniu dóbr, o pokochaniu wrogów i przebaczaniu win pozostały tylko na kartach Ewangelii. Po licznych „przeróbkach” i „modyfikacjach” Jego nauk, chrześcijanie czczą już „swego wyimaginowanego boga”; trójosobowego, wszystkowiedzącego i karzącego za nasze grzechy. Powoływanie się na działanie Ducha Świętego wprowadza jeszcze jedną wyimaginowaną funkcję ze strony tajemniczej osobowości związanej z Bogiem.

Uwzględniając ten fakt, essenceizm nie może bazować na żadnych objawieniach czy świętych księgach prezentowanych przez różne wyznania religijne. Tworząc ten system trzeba było zachować pełną dyscyplinę w zbieraniu wiarygodnych informacji na temat Prawdziwego Boga – Bytu Pierwoistnego. Aby wyjaśnić takiego Boga, zacznę od stwierdzenia, że jeżeli dla współczesnego człowieka pojęcie Boga ma mieć jakiś sens, to musi On być absolutem, wiecznością, doskonałością oraz absolutnym dobrem. Musi być kimś największym i najpotężniejszym ze wszystkiego, co rozum ludzki jest w stanie sobie wyobrazić. Warto zatem zauważyć, że bycie absolutem i doskonałością wyklucza Jego obecność w jeszcze niedoskonałym środowisku. Obecność doskonałego Stwórcy nadaje bowiem status doskonałości wszystkiemu, co zostanie przez Niego w pełni przyjęte za dokończone dzieło. Wyjaśnienie tego faktu jest kluczowe dla rzeczywistego zrozumienia istnienia Boga w naszej rzeczywistości. Zarówno wszechświat jak i zamieszkujący Ziemię ludzie są bytami w trakcie rozwoju. Kosmos jest wciąż niestabilną strukturą. Człowiek zmienia się nieustanie w trakcie swego rozwoju, stąd jego osobowość jest daleka od doskonałości. W odróżnieniu od kosmosu człowiek musi sam doprowadzić się do stanu doskonałości, korzystając najwyżej z pomocy innych ludzi.

Dodam jeszcze, że moje doświadczenia wynikające z uczestnictwa w działalności nowych religii bardzo mi pomogły w przyjęciu obecnej, zupełnie neutralnej postawy wobec zjawisk związanych z każdym kultem religijnym. Unikatowe doświadczenia i autentyczna obecność wśród wyznawców różnorodnych bogów dostarczyły mi licznych wrażeń i praktyczną wiedzę o funkcjonowaniu życia religijnego. Brałem zatem udział w tworzeniu wyimaginowanych bogów. Stąd unikalna wiedza o tym, jak to się dokonuje.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ESSENCEISM – system badawczy dla określenia Pierwszej Przyczyny