Za kulisami historii ludzkości

Za kulisami

Zarówno nauka jak i religia tłumaczą na swój sposób przebieg różnych zdarzeń historycznych. Nauka wskazuje raczej na polityczne i ekonomiczne uwarunkowania ewolucji naszych dziejów, podczas gdy religia dopatruje się ingerencji Siły Wyższej w ich przebieg. Nauka na razie nie doszukała się jakiegoś logicznego wytłumaczenia sensu całej naszej historii, co bardzo dziwi, gdyż nauka powinna już dawno to zrobić. Tymczasem, o dziwo, religia podaje „logiczny sens” naszych dziejów jako działanie Stwórcy prowadzące do powstania tak zwanego Królestwa Niebieskiego. A zatem, czy podczas badania naszych dziejów mamy się kierować przesłankami politycznymi i ekonomicznymi, czy najczęściej marginalizowanymi warunkami opatrznościowymi?

Spróbuję w takim razie wykazać, że nawet za kulisami wydarzeń gospodarczych i politycznych może się kryć działanie praw Opatrzności. Przypomnę, co rozumiem przez Opatrzność pisaną dużą literą. Opatrzność Boża jest to działanie praw i zasad Bożych prowadzące wszystko, co stworzył Bóg, łącznie z człowiekiem, do stanu doskonałości. W obecnym stanie świata powinna ona działać jak stały drogowskaz wyznaczający ludziom żyjącym w upadłym świecie prawidłowy kierunek drogi do Królestwa Niebieskiego. Z drugiej strony ludzkość wciąż pozostaje pod poważnym wpływem sił sprzecznych z koncepcją Opatrzności. Zbadam zatem, kto lub co stoi za kulisami historii ludzkości.

Potrzebujemy najpierw zorientować się, jaki jest poziom zrozumienia istnienia Stwórcy oraz Jego wpływu na kształtowanie się naszej cywilizacji. Przypominam, że w całym wszechświecie tylko ludzie mogą to określić. Liczba tych, którzy wierzą w istnienie jakiegoś Sprawczego Bytu, jest wielokrotnie większa niż tych, którzy uważają, że On nie istnieje. Nawet gdyby ta statystyka nie była aż tak niekorzystna dla niewierzących, to i tak widać, że sytuacja ta jest przyczyną głębokich podziałów społecznych ze względu na przekonania. Tworzy to stan niestabilności struktur politycznych, a przede wszystkim jest zarzewiem konfliktów.

Dokładnie takie samo rozumowanie stosuję do możliwości istnienia sprawczej mocy zła, czyli Szatana. Niestety, przeważa liczba tych, którzy wierzą tylko w sprawczą moc Boga, a nie wierzą w równoległy wpływ mocy zła. Na domiar złego, wiara w istnienie Boga bez wiary w istnienie Szatana powoduje, że Bóg jest nie tylko źródłem dobra, ale może również dopuszczać zło. A tak w rzeczywistości nie jest. Tymczasem istnienie ogromnej złej mocy sprawczej może wyjaśnić wiele zjawisk w historii ludzkości. Chodzi mi przede wszystkim o zarządzanie polityczne, czyli o władzę.

Jeżeli robimy jakąś analizę filozoficzną, socjologiczną czy naukową, nie uwzględniając istnienia zarówno praw pochodzących od Pierwszej Przyczyny jak i obecności mechanizmów zła, to musimy się liczyć z tym, że wnioski z takiej analizy będą niedokładne, a nawet błędne. Może to przede wszystkim spowodować znaczące niezrozumienie obecnego stanu naszego świata.

Niestety, zazwyczaj mamy do czynienia z wynikami badań nieuwzględniających wpływu sił ze świata duchowego dotyczących przebiegu historii ludzkości. Dlatego w niniejszym opracowaniu czuję się w obowiązku przedstawić wyniki moich analiz związanych ze skutkami oddziaływania tych sił na naszą codzienność. Są one najlepiej widoczne poprzez mechanizmy władzy na różnych poziomach społeczeństwa. Pozytywnie podchodząc do tego zagadnienia, należy stwierdzić, że władza jest potrzebna w sytuacji, gdy wielu albo bardzo wielu ludzi musi żyć w jednym środowisku, począwszy od rodziny, poprzez różne organizacje, a skończywszy na konkretnych państwach czy narodach. To tu najczęściej ujawnia się kolosalna różnica pomiędzy porządkiem wynikającym z zasad Opatrzności Bożej a sprzecznym z nią działaniem Szatana. To właśnie władza jest głównym miejscem wprowadzania mechanizmów zła, takich na przykład jak przemoc wobec słabszych, prześladowanie przeciwników czy okłamywanie społeczeństwa. Jak to wyjaśniałem w innych miejscach tego opracowania, wpływ „pana tego świata” na zjawiska polityczne i społeczne jest wielokrotnie bardziej sprawczy niż prawa i zasady pochodzące od Stwórcy.

Z przebiegu dziejów ludzkości widać, że coraz bardziej zanikają systemy polityczne rozwijane w poprzednich wiekach. Nie ma już faraonów, wszechwładnych cesarzy czy innych „pomazańców bożych”. Coraz trudniej utrzymują się przy władzy różne reżimy, upadł kolonializm, a pojedynczy krwawi przywódcy są stopniowo eliminowani. Istnieją już tylko nieliczne pozostałości systemu komunistycznego, który w XX wieku stworzył na połowie kuli ziemskiej państwa totalitarne, co mogło doprowadzić do wybuchu trzeciej wojny światowej.

Te zmiany prowadzą do sytuacji, w której większość świata będzie rządzona w sposób demokratyczny. Ten system rządów rozwijał się od dawna, ale dopiero w ostatnich czasach zaczął nabierać właściwych kształtów. Prawdę mówiąc, ludzie wyczuwali, że powinien istnieć jakiś doskonały system zarządzania dużymi społecznościami. Widzieli bowiem, jak funkcjonuje ich własny organizm. Stanowił on swojego rodzaju model doskonałej organizacji życia społecznego. Mógł być zatem wskazówką, jak powinna wyglądać prawdziwa demokracja.

Według jednej z teorii europejska demokracja wywodzi się z chrześcijaństwa. W takim razie hasło „wolność, równość, braterstwo” ma zbyt laicki wydźwięk. Chodzi o ostatni człon, czyli o braterstwo. Aż się prosi, aby obok wolności i równości, które są bliskie ideałom chrześcijan, pojawiło się słowo miłość, które ma dużo większą wartość niż braterstwo. Wtedy demokracja zyskałaby ścisły związek z największą wartością ludzką. Miałaby wówczas dużo głębsze fundamenty duchowe i dzięki temu byłaby dużo trwalsza.

 

Do czego zatem jest potrzebna demokracja?

Mamy ogromną ilość złych doświadczeń po rządach cesarzy, królów, satrapów, samowładnych dyktatorów, komitetów rewolucyjnych, a szczególnie po rządach państw komunistycznych. Na razie możemy jasno powiedzieć, że jedynym w miarę dobrym rozwiązaniem jest demokracja. Niestety, w obecnym kształcie bywa ona nierzadko mało satysfakcjonująca, niedoskonała, a czasami wprost nieprawdziwa.

Podstawowym warunkiem demokracji są wolne, powszechne, równe i uczciwe wybory, które wyłaniają przedstawicieli narodu w formie parlamentu, niezależnego prezydenta, różnego rodzaju lokalnych organów samorządowych oraz niezależnych sędziów.

Drugim jej podstawowym warunkiem jest podział władz. Przedstawiciele narodu powinni utrzymywać właściwy podział na władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Jednym z kolejnych jest poszanowanie władzy większości, która jednak musi mieć taki sam szacunek do mniejszości.

Pewnym przeciwieństwem właściwej demokracji niech będą państwa z totalitarnym systemem komunistycznym. Niby są tam wybory, niby jest parlament, rząd i prezydent, niby działa sądownictwo, ale wszyscy wiedzą, że funkcjonowanie państwa jest sterowane centralnie przez partię polityczną i o realnej demokracji nie ma tam mowy.

Niestety, to zjawisko ma dużo większy zasięg, tyle że mniej rzucający się w oczy. W krajach uważanych za demokratyczne, w których istnieją instytucje wybrane przez ogół obywateli, wszystko wydaje się być teoretycznie w porządku. Tymczasem często stan demokracji w wielu krajach jest daleki od ideału, gdyż ludzie sprawujący w nich władzę czerpią doświadczenia z różnych form totalitaryzmu.

Pragnę zaznaczyć jeszcze raz, że prawdziwym modelem dla demokracji jest organizm ludzki. Płaszczyznę do jego funkcjonowania stanowią układ kostny i mięśniowy poruszane układem nerwowym, którego centralnym punktem jest mózg. Jeśli chodzi o bieżące podtrzymanie życia, to mamy trzy główne układy: oddechowy, krwionośny i pokarmowy. Choć te trzy wymienione organy współpracują ze sobą przy utrzymaniu funkcji życiowych, to równocześnie działają niezależnie od siebie. Oczywiście, organizm ludzki nie może funkcjonować bez żadnego z nich oraz bez ich harmonijnej współpracy. Jednakże przeniknięcie jednego z tych układów do drugiego powoduje najczęściej śmierć. Człowiek na przykład może się udusić nadmiarem pokarmu. Równie niebezpieczne jest przedostanie się krwi do układu pokarmowego lub oddechowego, gdyż jej obecność tam oznacza najczęściej śmiertelny krwotok wewnętrzny. A zatem wszystkie trzy muszą być od siebie oddzielone, aby mogły stanowić jeden zdrowy organizm ludzki.

Tak samo powinien funkcjonować organizm państwowy w systemie demokratycznym. Państwo działa na konkretnym obszarze powiązanym systemami komunikacyjnymi przypominjącymi ludzkie ciało. Funkcjonują w nim obywatele potrafiący łączyć się w partie polityczne, których aktywność można upodobnić do działania układu nerwowego w organizmie ludzkim. Natomiast władzę można porównać do działania trzech układów (oddechowego, krwionośnego i pokarmowego) podtrzymujących życie. Oznacza to, że należałoby skutecznie rozgraniczyć władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. O demokracji możemy mówić dopiero wówczas, gdy te trzy władze, kontrolując się wzajemnie, działają osobno i nie ingerują w swoje kompetencje. Z samej zasady działania tego sytemu powinny one być równorzędne, wybieralne przez większość obywateli oraz współpracować w oparciu o jedną konstytucję. Wówczas możemy mówić o harmonijnym organizmie państwowym.

Właściwie prawdziwej demokracji możemy oczekiwać tylko pod patronatem Stwórcy, którego można porównać do mózgu człowieka. Równocześnie Jego prawa i zasady można by porównać do zasad funkcjonowania zdrowego organizmu człowieka. Ich odpowiednie spisanie byłoby podstawą powszechnie obowiązującej konstytucji. Niestety pozostaje to ciągle w sferze marzeń. Nikomu jednak nie można zabronić o niej pomarzyć, ponieważ te marzenia mogą się kiedyś ziścić. Na razie mamy raczej „inny mózg”, ale o tym będzie w innym miejscu.

Słaba demokracja może być zagrożona przez totalitaryzm. Jest to ustrój, przez który zło na świecie wciąż ma się dobrze. Totalitaryzm stanowi całkowite zaprzeczenie demokracji. Rządzi za pomocą strachu i przymusu. Traktuje człowieka prawie jak zwierzę, które można sobie podporządkować, wyuczyć wymaganego zachowania i uczynić posłusznym władzy. Głosi, że chce pomagać ludziom, wprowadzając ład, porządek i sprawiedliwość, a w rzeczywistości dąży do przejęcia pełnej kontroli nad życiem jednostek i całych społeczeństw. Wciąż szuka sobie wrogów, aby uzasadnić potrzebę swego istnienia. Za dobro uznaje jedynie wartości wybrane przez siebie. Posługuje się bardzo często kłamstwem, co umożliwia mu bezkarne łamanie praw ustalonych w demokracji. Najczęściej nie daje się go usunąć metodami demokratycznymi, a powstrzymanie jego panowania wiąże się prawie zawsze z przelewem krwi. Ogólnie rzecz ujmując, taka dyktatura jest całkowicie sprzeczna z Boską koncepcją cywilizacji kierującej się prawdziwą miłością i dobrem. Dlatego twierdzę, że totalitaryzm jest systemem utrwalającym od wieków niesprawiedliwość na naszej Ziemi i będącym stałym, nawracającym mechanizmem utrzymującym naszą upadłą cywilizację na niezmiennym poziomie zła. 

Jeśli jakiś polityk lub partia polityczna używa nieprawdy w celu wygrania demokratycznych wyborów lub po to, aby utrzymać się u władzy, to znaczy, że wpisuje się w mechanizm utrzymania władzy przez „pana tego świata”. Właśnie to on posłużył się nieprawdą w Ogrodzie Eden, aby przez to kłamstwo zapanować nad pierwszymi ludźmi. Jeśli udało mu się to zrobić z dwojgiem niewinnych dzieci Boga, to tym bardziej taka technika może oszukać członków każdego społeczeństwa w upadłym świecie. Przez kłamstwa w Ogrodzie Eden Szatan zdobył władzę nad ludźmi i „urządził” nam naszą cywilizację. Zatem każdy, kto bierze z niego przykład, tworzy zło. Przekłada się to na powstawanie totalitaryzmów w społeczeństwach i utrwala „urządzanie” świata na antyboski sposób.

Niestety, za kulisami historii rozwoju obecnej demokracji, która powinna opierać się na odwiecznych prawach od Boga, stoi często ten sam nielegalny „władca”, który w Ogrodzie Eden nie dopuścił do powstania świata pod zwierzchnictwem Ojca Niebieskiego. Na razie nie ma on zamiaru oddać swej władzy prawowitemu Twórcy ludzkości. Owocem zaistniałej sytuacji jest obecny niedoskonały stan demokracji, którego wszyscy jesteśmy świadkami, a czasem nawet boleśnie odczuwamy go na własnej skórze.

Na podstawie powyższej analizy można stwierdzić, że bez zrozumienia, kto stoi za kulisami naszych dziejów, nie da się odnaleźć właściwego sensu przebiegu historii. Tym razem nauka, która zawsze posługuje się logiką, powinna uznać pewną wyższość „duchowej” wizji naszych dziejów.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ESSENCEISM – system badawczy dla określenia Pierwszej Przyczyny